Sławę jaką zyskała ta książka nie dało się nie zauważyć.
Środowisko recenzentów oszalało na jej punkcie.
Później gorączka została podtrzymana przez ekranizację.
Więc co takiego jest w tej książce, że i ja nie była w stanie się jej oprzeć ?
"Świat nie jest instytucją zajmującą się spełnianiem marzeń."
Hazel Grace ma siedemnaście lat, ale nie jest zwyczajną nastolatką. Całe jej życie podporządkowane jest walce z rakiem. Stagnację bohaterki i egzystencję w oczekiwaniu na śmierć przerywa pojawienie się Augustusa Watersa.
Młodzi ludzie szybko odnajdują wspólny język. Augustus swoim optymizmem i chęcią czerpania radości z życia wpływa Hazel i jej poglądy. Wspólne oglądanie filmów i czytanie tych samych książek łączy dwójkę ludzi, na pierwszy rzut oka bardzo od siebie różnych, a jednak podobnych. Niespodziewana przyjaźń staje się podstawą wspaniałego uczucia.
Na przestrzeni trzystu stron czytelnik staje się świadkiem przemiany głównej bohaterki. Jest jej powiernikiem zarówno w chwilach radosnego zapomnienia jak i rozrywającego serce bólu. Jednocześnie Hazel staje się dla czytelnika przewodnikiem po środowisku ludzi śmiertelnie chorych, żyjących ze świadomością zbliżającej się nieubłaganie śmierci.
Szczególnie poruszyło mnie zakończenie, w które po prostu nie mogę uwierzyć. Z jednej strony takie rozwiązanie fabuły jest jak najbardziej odpowiednie i spójne z tym gatunkiem literatury, ale z drugiej nie mogę pogodzić się z nim pogodzić. To nie powinno się tak skończyć !
Podsumowując, "Gwiazd naszych wina" to pozycja jak najbardziej warta uwagi, która w przeciwieństwie do większość książek przeznaczonych dla młodzieży, mówi o śmierci, miłości i życiu w inny, ale prosty i zrozumiały dla czytelnika sposób. Ładunek emocjonalny zawarty w historii Hazel i Augustusa jest wprost ogromny i szczerze przyznaję, że płakałam przez całe zakończenie.
Serdecznie polecam
GNW czytałam kilka miesięcy przed wyjściem filmu, na który oczywiście poszłam. Bardzo mi się podobała, tak jak napisałaś, jest zupełnie inna od większości książek młodzieżowych. Tak właśnie pisze Green - inaczej. Zawsze z sentencjami, z jakimś morałem i wzruszającymi momentami. Co prawda do przeczytania zostały mi jeszcze dwie (na razie wydane) książki, ale już mogę stwierdzić, że uwielbiam jego twórczość. To specyficzne poczucie humoru i lekkie podejście do życia ze strony bohaterów.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy wiesz, ale pocieszeniem po zakończeniu GNW jest fakt, że Green niedawno powiedział, że Hazel umarła rok po Augustusie :)
Uwielbiam twórczość Greena
OdpowiedzUsuń