środa, 22 października 2014

Starcie królów- G. R. R. Martin


Westeros pogrąża się w chaosie.
Królowie mnożą się jak grzyby po deszczu.
Mur jest zagrożony.
A Daenerys i jej smoki rosną w siłę

"Można pomalować ropuchę w paski, ale nie stanie się od tego tygrysem."

Drugi tom z serii "Pieśń Logu i Ognia" kontynuuje wątki rozpoczęte w "Grze o tron". Po śmierci Roberta Baratheona władzę nad siedmioma królestwami przejmuje jego rzekomy syn- Joffrey. I właśnie przez tę "rzekomość" Westeros popada we wszechogarniająca wojnę domową. Bracia Roberta - Stannis i Renly gromadzą armie, które poprą ich pretensje do tronu. Północ buntuję się przeciw zabójcom Eddarda Starka i tamtejsi lordowie koronują na swego króla najstarszego z rodu Starków- Robba. Jedynie Królewska przystań zachowuje resztki spokoju, lecz po cichu przygotowuje się do oblężenia.

Ja już wspomniałam wcześniej w Westeros nie dzieje się dobrze. Pierwszym zagrożeniem jest wojna domowa jaka wybucha między zwolennikami różnych rodów i pretendentów do Żelaznego Tronu. Drugim jest niewątpliwie rosnąca w siłę armia Mance'a Rayder'a oraz wstające z martwych trupy. Oczywiście nie możemy pominąć wątku Daenerys (pomimo tego, że został potraktowany po macoszemu), która po pogrzebie khala Drogo udaje się na wędrówkę w nadziei na lepsze życie. Od tej pory jej życie jest podporządkowane wychowaniu trójki smoków oraz odzyskanie Żelaznego Tronu.

"Starcie królów" rozbite jest na wiele miejsc akcji. Po raz pierwszy poznajemy świat za Murem, z Theonem podziwiamy surowy krajobraz Pyke czy też rozważamy piękno Smoczej Skały z ser Davosem- Cebulowym Rycerzem. Autor kontynuuje również sposób narracji z podziałem na kolejnych bohaterów, a w "Starciu królów" jest ich więcej, co pozwala czytelnikowi przyjrzeć się różnym wydarzeniom z najczęściej dwóch perspektyw.

Na moją pochwałę zasługuje sposób w jaki potrafi zaskoczyć "Starcie królów". Nie było ono spowodowane jednak zwrotami akcji, ponieważ już dawno wiedziałam nich z serialu. Zaskoczyło mnie to jak dużo wątków i wydarzeń, co prawda, że mniej ważnych, zostało pominiętych w serialu. Przede wszystkim czytelnik zostaje oświecony co do pochodzenie rodzeństwa Reedów, Theon jest jeszcze większym niedołęgą (łagodnie mówiąc), a Asha jednak da się lubić. Jedynym minusem było dla mnie tępo w jakim udało mi się przebrnąć przez tę pozycję, naprawdę to było wprost ślimacze.

Podsumowując, "Starcia królów" chyba nie trzeba reklamować fanom serii ani serialu. Autor genialnie stopniuje czytelnikowi napięcie pobudzając jednocześnie apetyt na więcej. Na miano mojej ulubionej bohaterki tej książki zasługuje przede wszystkim Arya. Pomimo tego, że jest jeszcze dzieckiem daje sobie radę o wiele lepiej niż reszta bohaterów i nawet z najbardziej beznadziejnej sytuacji potrafi wybrnąć prawie bez szwanku.

Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz