Tessa jest szczęśliwą nastolatką.
Jednak śmieć ciotki rozpoczyna ciąg niezwykłych wypadków.
Powrót do rodzinnej Anglii ma zakończyć jej rozterki.
Lecz okazuje się dopiero początkiem.
"Nie jest wbrew prawu być idiotą."
Jak natrafiłam na "Diabelskie maszyny"? Prawdopodobnie tak samo jak większość z Was- po przeczytaniu "Darów anioła" (moja recenzja "Miasto kości" i "Miasto popiołów"). Nic nie urzeka tak jak okołowiktoriański Londyn, a połączenie go ze światem Nocnych Łowców i ich magią daje niemal mieszankę wybuchową. Właśnie w takim klimacie autorka rozpoczyna swoją opowieść, choć stanowi to tylko ułamek tego ci znajduje się w książce.
Jak już wspomniałam naszą główną bohaterką jest Tessa Gray. Śmierć ciotki zmusza ją do oddania się pod opiekę starszego brata- Nathaniela przebywającego w Anglii. Dziewczyna nie spodziewa się tego co zastanie w ojczyźnie. Porwanie przez Mroczne Siostry jest dla niej zaskoczeniem, tak samo jak wiadomość o wątpliwym bezpieczeństwie brata i magicznym świecie, którego jest częścią. Więzienie Tessy ma jednak cel- Mroczne Siostry uczą ją jak wykorzystać dotąd uśpiony dar przemiany ciała oraz oddanie jej mocy pod rozkazy tajemniczego Mistrza. W tych planach przeszkadza nieproszony gość- Will Horrondale, Nocny Łowca.
Tutaj zaczyna się troszkę mniej mroczna część książki. Tessa trafia do londyńskiego Instytutu gdzie znajduje opiekę, przyjaźń, bezpieczeństwo i wreszcie namiastkę miłości. Dziewczyna uważa swoją moc za przekleństwo, ale w ostatecznym rozrachunku to ona pomaga jej odnaleźć Nathaniela i oszukać Mistrza. W tak zwanym "międzyczasie" Nocni Łowcy muszą zmierzyć się z armią humanoidalnych robotów, które nie tak łatwo zabić oraz wewnętrznymi problemami w swojej organizacji i możliwością upadku Instytutu.
Książka jak najbardziej wciąga, choć jest mniej mroczna od "Darów anioła" to całości wychodzi to na dobre. Barwni bohaterowie stanowią pięćdziesiąt procent mojego zachwytu nad "Mechanicznym aniołem". Nieobliczalny Will, tajemniczy Jem, wyobcowana Jassamine i szalone małżeństwo Branwellów to mieszanka wybuchowa. Reszta to zwroty akcji jak i sam pomysł na fabułę. Jest to książka prawie doskonała. Mówię prawie, bo nie bardzo odnajduję sens w epilogu, jest dość oderwany od całości wydarzeń i jedynie wywołuje liczne pytania. Mam nadzieję, że odpowiedzi znajdę w "Mechanicznym księciu".
Podsumowując, "Mechaniczny anioł" to pozycja obowiązkowa dla tych którym spodobały się "Dary Anioła". Po prostu niemożna nie polubić Tessy i Willa. Choć w moim przypadku był on zdatny do lubienia dość rzadko. Na pewno będę kontynuować przygodę z Mechaniczną serią, bo po prostu nie mogę nie znać odpowiedzi na pytania o pochodzenie Tessy i rozwiązania problemu Jema.
Serdecznie polecam.
Dary anioła mnie nie kupiły, przynajmniej pierwszy tom, ale ta seria mnie intryguje i mam zamiar się z nią zmierzyć :D
OdpowiedzUsuńKibicuję i mam nadzieję, że mechaniczna seria Ci się spodoba ;)
Usuń